2/15/2014

Hair care .


Koniec tygodnia okazał się samobójstwem. Stres przed piątkowymi rozgrywkami w koszykówkę zjadł mnie doszczętnie. Oddając prawie czysty sprawdzian z angielskiego, 
do którego długo się uczyłam i podczas którego mój mózg odmówił współpracy, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Oczywiście z pierwszym meczem, kiedy powrócił koszykarski trans, całe przejęcie zniknęło [standard]. Z tego wszystkiego zapomniałam o dziesiątkach spojrzeń na buraczaną twarz i po prostu grałam. 
Cudowne uczucie powrócić na boisko po tak długiej przerwie :) Satysfakcja i radość nasyciły mnie w stu procentach, nie patrząc na wynik. Resztę dnia dane było mi umierać 
z przemęczenia, haha. Plus całej sytuacji.. w nocy naszła mnie wena na rysowanie [tak, wysiłek wyciska ze mnie w najmniej spodziewanym momencie pomysły] - mam nadzieję, że będę miała 
dobry pretekst na kolejny post :) Dzisiaj natomiast odespałam kilka zaległych dni i wracam na basen. Muszę ogarnąć sobie cały materiał na najbliższy tydzień, 
bo jutrzejszy dzień znów spędzam na meczu - tym razem odmiennie, jako kibic :)
***
Tak jak zapowiadałam.. stawiam na różnorodność tematyczną. Pomyślałam, że ze względu na coraz częstsze pytania o moje włosy, napiszę na ten temat nieco więcej.
Mam nadzieję, że notatka przypadnie do gustu, a może nawet będzie dla kogoś poradą :)


1. Będąc małą dziewczynką, miałam przesłodkie blond loki, za którymi ogromnie tęsknię. Natura jednak zrobiła swoje i w obecnej chwili noszę na głowie ciemne,
długie i proste jak druty włosy. Mają swoje wady i zalety - jak każde. Kiedyś usilnie próbowałam je kręcić, wywijać i karbować, ale było to na tyle męczące i mało efektowne przedsięwzięcie [mam niepodatne włosy], że zrezygnowałam. Zaakceptowałam swoje kłaczki takimi, jakimi są i staram się o nie dbać - myślę, że nie ma co narzekać
i każdy powinien do tego dążyć :) Przede wszystkim zrezygnowałam z prostownicy i lokówki. Maksymalnie niszczą włosy, którym na co dzień i tak nie jest lekko.
Zabiegi te zamieniłam na masażer głowy, czyli inaczej mówiąc raj dla skóry głowy i cebulek włosów :) 


2. Jeszcze niedawno moje włosy lepiły się od pianek, lakierów i całej masy chemii, którą próbowałam wywołać efekt większej objętości albo po prostu lepszego ułożenia. 
Teraz pukam się w czoło. Na początku nie mogłam patrzeć na oklapłe włosy, ale to również kwestia przyzwyczajenia i odpowiedniej ochrony. 
Obecnie nie wyobrażam sobie powrotu do tej masakry. Pozostałam jedynie przy żelu, pomagającym mi układać grzywkę, która jest wyjątkowo niesforna. 
Oprócz tego postawiłam na zbawienny jedwab i olejek arganowy, które działają cuda :)


3. To co najistotniejsze - codzienna pielęgnacja. Z szamponem też mam niemały problem. Tak specyficzne włosy są okropnie wymagające. Nawet nie wiem, ile marek przeszło już przez moje ręce. Póki co mam zaledwie cztery sprawdzone firmy - Joanna Rzepa, Syoss, Garnier Fructis i AVON. Przyznaję, że z każdym myciem używam innego szamponu, bo na dłuższą metę jeden traci na wartości. Wyżej wymienione chyba najlepiej radzą sobie z moją burzą włosów, z którymi ciężko dojść do ładu.

Podsumowując.. Jestem zdania, że każde włosy są do ujarzmienia. I wcale nie trzeba wydawać mnóstwa pieniędzy na specyfiki, żeby wyglądały schludnie.
Chyba najistotniejsza jest ta zwyczajna codzienna pielęgnacja [mam na myśli również domowe sposoby], o którą każdy powinien się zatroszczyć.

Uciekam do zajęć i postaram się odwiedzić Wasze stronki :)

21 komentarzy:

  1. Bym musiała zainwestować w taki masażer. Już czytałam, że to świetna sprawa.
    Co do prostownicy używam, ale nie za często.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog. Bardzo fajnie się Ciebie czyta i bardzo ciekawie piszesz :) Ten post jak dla mnie na pewno okaże się pomocny. Obserwuję ! :)
    http://toochanel4you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ten masaż do głowy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wiem co czujesz, bp też mam długie włosy :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym mieć albo proste włosy albo kręcone, bo teraz mam takie nie wiadomo co. ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Najważniejsze to odstawić prostownice lokówki itd.
    Masażer głowy mam i jest świetny :) Super że tak dbasz o włosy <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację ten jedwab jest boski !

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam już gdzieś, że to świetne jest ;)
    obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja np nie mogę używać syossa, według mnie to straszny szampon dla moich włosów.

    Zyciezobiektywem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny blog!:)
    Zapraszam do siebie:*
    Obserwujemy?;>

    OdpowiedzUsuń
  11. I'm your new follower please follow me back thank you.
    http://bowsbyrose.blogspot.com
    Nice giveaways.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przydatny post :)
    Ja jak byłam małą dziewczynką miała burzę loków, później włosy na kilka lat się wyprostowały, i teraz znowu się kręcą. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej muszę poświęcać im więcej uwagi i więcej o nie dbać...
    Zapraszam do mnie!


    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawy post ! :)
    co powiesz na wzajemną obserwacje ? Daj znać u mnie :)
    Mogłabym prosić o poklikanie w linki u mnie w poście?
    sialalala96.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja swoich włosów nie suszę i nie stosuję lokówki i prostownicy. Ciekawy post. Pozdrawiam : ) http://jusinx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja mam taki masażer do włosów :) świetnie działa :D

    OdpowiedzUsuń
  16. DZIENA przydatny pościk :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawy post :)
    Bardzo lubię kosmetyki Sayoss i Fructis :)
    Ale bez prostownicy nie dałabym rady z moimi puszącymi włosami :)

    OBSERWUJĘ :***

    Buziaki
    xo xo xo xo xo xo




    OdpowiedzUsuń
  18. Thank you for visited my blog. Now I follow you :)
    www.curvyandhappyness.blogspot.it

    OdpowiedzUsuń
  19. ja również mam ten masażer. istne cudeńko!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja również polecam olejki arganowe do używania na włosy ;)

    Pozdrawiam! http://missofcheese.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń