Mogłabym napisać, że wszystko toczy się zgodnie z planem, ale takowego przecież nie ma. Spontaniczne działanie przynosi coraz więcej niesamowitych momentów,
które coś we mnie zmieniają. Weekendowy wyjazd do Solca Nad Wisłą okazał się świetnym oderwaniem od dużego miasta i gwaru. I mimo ulewnego powitania,
świętowaliśmy pełną gębą urodziny jubilata, po czym brzuch i buzia bolą mnie ze śmiechu nawet teraz, haha. Niedzielny upał pozwolił na zwiedzanie okolicy..
Świetne tereny, a i Wisła niczego sobie. Prom był całkiem ciekawą sprawą i rzucił trochę inne spojrzenie na rzekę, z którą wolałabym przy takiej wartkości nie zadzierać.
Zbiorowy smażing przerwała chmara komarów, od których uciekłam na samotny spacer po miasteczku. Aparat pod pachą i w drogę :)
Uwielbiam moje życiowe rozkminy idąc w nieznane, mając wokół siebie tyle wspaniałych miejsc, haha.
Po powrocie byłam szczęśliwym wrakiem człowieka. Skwar w aucie dobił mnie maksymalnie, ale nie zmył uśmiechu. W tym tygodniu trzeba się trochę rozruszać.. Siatkówka, zwiedzanie miasta i szukanie miejscówek do zdjęć, a te zapowiadają się całkiem interesująco. Wczorajsze wyjście fotograficzne choć w krzakach po pas, w towarzystwie sarny
i mimo dosłownie kilku minut pstrykania w chmurze komarów i innych robaków, przyniosło zaskakujące efekty, które strasznie mnie zadowalają.
W najbliższych dniach stawiam jednak na cywilizację, haha :) Radom stawia sporo możliwości :)
KONKURS JUŻ W SIERPNIU ! :)
O jej jak pięknie! Uwielbiam takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce!
OdpowiedzUsuńDarija.. <3
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i miejsca. Ja także lubię się tak chwilowo oderwać od rzeczywistości z aparatem :) Było by mi bardzo milo gdybyś weszła na mojego bloga, tak więc zapraszam ! http://kateandalexi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPięknie. Cudowny widok.:)
OdpowiedzUsuńhttp://piotrekleciak.blogspot.com/
podobają mi się takie mieścinki:)
OdpowiedzUsuń