5/23/2015

See you again .


.. I trzymam pana trenera za słowo!
"Oby do zobaczenia." .. 

Dwa tygodnie temu przeżywałam pamiętne zwycięstwo w Bełchatowie i w głowę zachodziłam, gdzie ja się teraz podzieję. Tydzień później krążyłam na eliminacjach do Mistrzostw Świata Juniorów, a dziś mogę być dumna, że spędziłam wspaniałe dni z seniorską reprezentacją Polski - obecnymi mistrzami świata. Taka ze mnie niespokojna dusza :) Tym samym spełniłam swoje ogromne kadrowe marzenie, o którym nawet nie miałam śmiałości kiedykolwiek myśleć.

Pierwszy trening w skompletowanym składzie brzmiał jak propozycja nie do odrzucenia. Godzina na szybką decyzję i w drogę. Całe życie na krawędzi, haha :) Nie wyobrażacie sobie nawet, co działo się tuż przed wejściem do ośrodka w mojej głowie. Już na samym odcinku recepcja-hala tyle zdążyło się wydarzyć, że z moimi umiejętnościami mogłabym napisać książkę, haha. Po wejściu na boisko dotarło do mnie, że to wielka sprawa i wielkie wyzwanie, a wszystko w pojedynkę, bo poza sztabem i kadrą byłam właściwie sama. Za każdym razem wypatruję w tych sportowcach ludzi takich jak my. Daję im czas do 'zapoznania się' z moją obecnością i poczucie, że cenię ich prywatność, pracę i pasję. Taki trening, zupełnie na poważnie, to zdecydowanie coś innego od tego, z czym do tej pory się mierzyłam. Wielu rzeczy się obawiałam, ale wraz z dźwiękiem odbijanej piłki wszystko spłynęło. Kamienną twarz z meczy mimowolnie wymieniłam na ogromny uśmiech i świeczki w oczach. Pierwszy raz widziałam tych mężczyzn w tak prawdziwych relacjach. Byli zupełnie inni niż gdziekolwiek indziej.. Bycie świadkiem czegoś tak niecodziennego to mega sprawa. Siedziałam pod siatką jak zaczarowana i patrzyłam na rozpromienione, a przede wszystkim przepełnione pasją buzie. Z niektórymi tak często ostatnio się widywałam, a mimo to poznałam ich z zupełnie innej strony, od nowa. Zegarek przestał istnieć, aparat momentami też, haha, bo śmiechu było tyle, że gdyby nie ten sprzęt to zapewne leżałabym na ziemi. Żarty, żarciki, ubaw po pachy i sytuacje, które prawdopodobnie normalnie nie wychodzą poza spalski 'blaszak'.. nie przy takiej publice. I najlepsze w tym wszystkim było to, że będąc bliżej niż zwykle i mając to wstępne zakłopotanie, poczułam się jak w rodzinie.. jak na właściwym miejscu. Cenne fotograficzne ujęcia swoją drogą.. ale niesamowita atmosfera przede wszystkim. Takim humorem i uśmiechem nie najadłam się na żadnym meczu. Długo po spakowaniu aparatu przypatrywałam się grze i szczerze mówiąc ciężko było skierować ciało do wyjścia, haha. Ale umiar tez trzeba zachowywać.

Pojawiłam się również na dniu medialnym, ale tak jak sądziłam.. Godzina nieco aranżowanego treningu, oblężenie reporterskie, które niezbyt do mnie przemówiło i mało swobodna atmosfera. Po wyłączeniu oświetlenia wszyscy po fachu zaczęli się ulatniać. Takie to spalskie sposoby na pozbycie się mediów, haha :) Cierpliwie doczekałam, dokończyłam pracę dla ośrodka i mogłam iść, ale jakby to było, haha. Zostałam. Nigdy wcześniej nie oglądałam w taki sposób siatkówki jak w Spale. Oczy świeciły mi się pewnie niemiłosiernie i czułam w sobie niebywałą radość.. A w zasadzie dziwne nagromadzenie wszystkich możliwych uczuć.. I mówi to fotograf, haha :) Po dumaniu przy boisku poszłam jeszcze podziękować trenerowi za ciepłe przyjęcie i trzeba było się zbierać, bo już młodzi zaczęli schodzić się na swoją partię. Z ust wyjęto mi "oby do zobaczenia", poczułam ciepło na serduchu i jeszcze trudniej było się rozstać. Zarzuciłam nieco filmowym ostatnim spojrzeniem, haha i wyszłam. Szłam holem w jakimś totalnym amoku. Przy okazji powpadałam na trenerów, jakichś siatkarzy i dotarło do mnie wtedy jak cholernie dużo znaczy dla mnie realizacja swoich pasji i marzeń.. To jak bardzo kocham swoje małe życie, w którym tyle niemożliwego ostatnio się dzieje i że rozstaję się z cudownymi ludźmi. Nie z żadnymi mistrzami świata.. z taką trochę szaloną w tym zamiłowaniu do pasji rodziną. Wracając łzy lały się ciurkiem i trudno zdefiniować konkretny powód. Radość i smutek w jednym. Bomba przeżyć i uczuć. Pękłam. Ale to chyba tylko potwierdza wartość całej rzeczy. Czy to nieprofesjonalne tak myśleć? Czy to nieprofesjonalne pracować z takimi poglądami? :) To chyba właśnie najpiękniejszy rodzaj pracy. Umocniłam się w przekonaniu, że depczę właściwą ścieżkę. Bywa różnie, ale nie zrezygnuję :)
***
Mam nadzieję, że podzielenie się z Wami kawałkiem mojej perspektywy zostało miło odebrane. Najbliższy czas będzie prawdopodobnie uboższy w relacje, ale postaram się możliwie co jakiś czas o sobie przypominać :) "Tajne plany" wciąż są w grze. Co do filmiku z odpowiedziami.. wszystko nagrane, ale walczę z awarią programu (wszystko pewnie przez moją buzię, haha). Szkoda byłoby tak odpuścić.. Jak tylko coś wykombinuję, dam znać! 

Dziękuję za cierpliwość, 3majcie się :)





Photos for COS Spała by Daria Jańczyk

10 komentarzy:

  1. A czemu mogłaś wejść sama na trening? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współpracuję z COSem, relacjonowałam dla ośrodka pobyt siatkarzy :)

      Usuń
    2. Jeju zazdroszczę ;) a przyszłościowo myślac.. można jeszcze z nimi nawiązać współpracę? :D

      Usuń
    3. Nie mam pojęcia. Ja tu tylko "sprzątam" :)

      Usuń
  2. Tak bardzo Ci zazdroszczę! Chciałbym też coś takiego przeżyć bo hala to taki mój drugi dom gdzie nie myślisz o żadnych przytlaczajacych cię rzeczach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest właśnie cudowne - robisz to co uwielbiasz , czyli robienie zdjęć i jednocześnie z miłości do tego sportu i jeszcze dzięki temu możesz spełniać swoje marzenia <3
    Twoich zdjęć nie muszę komentować , bo wiadomo - są genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy karta VIS, AIPS lub National press card, są płatne? i jak je można załatwić? ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc.. nie mam pojęcia. Sama jeszcze o żadną się nie ubiegałam :)

      Usuń
  5. popłakałam się. jesteś cudowna! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak Ci zazdroszczę *.*

    OdpowiedzUsuń